piątek, 8 lipca 2011

pomidory,bazylia i inne śmeje beja...

Dziecko postanowiło zrobić obiad i jak zwykle coś poszło nie tak. Niestety nie każdy lubi takie specjały...Makaron z sosem pomidorowym mojej roboty nie był dobrym pomysłem. Teraz została prawie cała patelnia,bo nikt nie chce jeś (oprócz mnie oczywiście). nie znają się!

czwartek, 7 lipca 2011

....



Wróciłam do domu na dwa dni i już po kilkunastu minutach zdążyłam się pokłócić z matką. Nie wiem dlaczego tak jest, może jest prewrarzliwiona jeszcze bardziej? A może to ja nie potrafię się uciszyć? Dom...nie wiem czy tak mogę nazywać to miejsce,bo tak szczerze nigdy nie było domem. Zresztą, teraz i tak się wyprowadzam więc nie ma dyskusji. Dopiero po tylu latach zaczynam dostrzegać pewne braki i zaniedbania. Było w tym dużo mojej winy, chyba nie potrafię być dobrą córką. Rodzice często lubią wyobrażać sobie jakie mają zajebiste dzieci,a jak dzieje się nie tak jakby chcieli od razu jest awantura. Żałuje że dałam się wpędzić w obłęd...nie tylko przez rodzine,ale też przez pewnych ludzi. Dla niektórych nie jest ważne co się dzieje na prawde,tylko co powiedzą ludzie.
Jak wypadną w oczach znajomych i kto jest lepszy...Nienawidze rywalizacji...Może dlatego teraz olewam wszystko co jest z nią związane? Ale w przyszłym roku trzeba się wziąść za swoją edukacje, w końcu matura zbliża się wielkimi krokami,a ja nie przeczytałam żadnej lektury ani nic...Byłam zajęta autodestrukcją i własnym światem...
dobra dość! koniec emowania się, wzięło mnie na wspomnienia...ale przeszłość zawsze będzie żyć w nas wszystkich bez względu jaka by ona nie była...i nie płaczę już.Ostatnio rozmyślając uświadomiłam sobie,że wielu ludzi wolałoby stać na moim miejscu niż stykać się ze swoją codziennością. Może byliby mądrzejsi i lepiej podejmowaliby decyzje?
"Są to strome schody do nieba,proste i bez oparcia.Możesz iśc prosto w górę,nie oglądając się za siebie.Kiedy utracisz równowagę,zranisz się boleśnie lecąc w dół. I zaczynasz wędrować od nowa,jeżeli masz jeszcze siły.Nie możesz się zatrzymać,możesz kroczyć lub spadać.I tak do końca życia" No cóż...Strach i jego następstwa miewają nawroty,ale jeszcze gorszy jest oczekiwanie na to. Po co bać się,kiedy można zająć się życiem i wreszcie móc odnajdywać jego piękno. Pewna osoba powiedziała mi,że ostatnio zaczęłam zachowywać się jak egoistka,że nie patrzę na to jaka jestem tylko oskarżam wszystko w około. Bzdura,właśnie przez ocenienie sytuacji i samej siebie zadecydowałam,że jednym z pierwszych kroków ku nowemu życiu będzie przeprowadzka. Nie będzie to mieszkanie na własną ręke,tak jak planowałam na początku,muszę najpierw skończyć szkołę. Myślę,że powrót do miejsca,które razem z rodzicami zniszczyliśmy, będzie dobrym rozwiązaniem. Teraz nie będziemy tam wszyscy,tylko mała część. Nie będzie nikogo kto będzie decydował za mnie. Może nawet uda się osiągnąć troche spokoju. Może wreszcie przystopuję i dogadam się z samą sobą.

http://www.youtube.com/watch?v=pDeCSIfW2TU

Mam teraz melancholijny nastrój...Ale w sumie uśmiecham się. W sobote znów wyjeżdżam. Zapowiada się totalne oderwanie od rzeczywistości.Znający mnie i moją przyjaciółkę wiedzą o co chodzi.Przy niej zawsze będę czuła się jak dziecko,które stawia pierwsze kroki,poznaje świat i bawi się,a jego jedynym cennym skarbem jest wyobraźnia gdzie może być kim chce ^ ^Pod koniec lipca wrócę, zacznę przeprowadzkę.Potem znów zakopane i słowacja <3 Zakopane to mój drugi dom,ciesze się że ojciec zabrał mnie tam gdy byłam jeszcze malutka.Od kąd pamiętam,ciocia i jej rodzina byli dla mnie kimś ważnym,a zakopane...miejsce gdzie żyło się inaczej...niestety nie wyszedł mi wyjazd do łotwy ze znajomymi,brak funduszy.Co nie znaczy,że nie pojadę później do nich <3

środa, 22 czerwca 2011

When the Sun Rises In the West

Nareszcie...nareszcie wakacje..wiem,to takie dziecinne cieszyć się z wakacji podczas gdy większosć znanomych ma poprawki i sesje..a jednak bardzo się cieszę. mam wrażenie jakby kamień spadł mi z serca.cóż o jeden kłopot mniej...Czas na odpoczynek,chodź z własnego doświadczenia wiem jak zwykle z nim jest.Zawsze znajdzie się jakiś powód by zjebać sobie cały dzień...ba,ostatnim razem było to pół roku.Pół roku znikomej egzystencji,gdzie przez kilka dni nawet nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Jednak to potrafi niszczyc człowieka. Nie będe tutaj przybliżać ciekawostek z mojej przeszłości,z życia które często przypomina wir następujących po sobie zdarzeń, w których sama nie mogę się odnaleźć. Często nie wiedziałam co się ze mną dzieje...i czas na wielkie zmiany i poważne decyzje. Niektóre były ciężkie,ale tak będzie lepiej...
Żyjąca w ciągłej fikcji i zauroczona ostatnim odcinkiem gry o tron,nie patrzę w przyszłość,wolę zająć się teraźniejszością,poświęcić czas ludziom którzy byli blisko i którym nie zawsze potrafiłam pomóc...Wiem,marnie piszę...ale chciałam się z kimś powiedzić tym co czuję. ostatnio znów ogarniają mnie sprzeczne myśli.nie będe ukrywać,że boję się...boję się samej siebie.